piątek, 8 listopada 2013

Dlaczego Bordery, a nie kundel?

Ciąg dalszy ostatniego postu.

przez pierwsze 3 dni po adopcji Mushu rozstałam się z nim tylko na 4 godziny - łącznie licze wyjście do łazienki, kąpiel, sklepy.
Mushu miał tragiczny lęk separacyjny.. to nie było niszczenie, nie było szczekanie, To było przeraźliwe wycie psa ktorego ktoś kopie, możecie wierzyć lub nie, ale to były dzwięki gdy pies był krzywdzony,bity, gryziony przez innego psa.

Tak to było, nie jeden raz policja była, TOZ, przez miesiąc walki z tym, musiałam zrezygnować z pracy i złapać dorywczą. Nawet jeśli zostawała Mama w domu on i tak sie tak zachowywał.

Płakałam że podjełam taką decyzje, płakałam że pomyślałam chwilą, a przecież chciałam psa z papierami od papisia.
Sąsiedzi jeszcze bardziej mnie nienawidzili.
Mój facet ( wtedy) ktory rowniez chcial zebym wziela rodowodowego psa a nie kundla, również nie miał siły , potym jak Mushu zrobił z jego kawałka podwórka sajgon ( poszlam do toalety) a Mushu w panice że uciekam przewrócil stół ( ale taki wieli stabilny ogrodowy z solidnego drewna) ławki, huśtawke, rozwalił róże, zrzucił calego grila - BĘDĄC CIĄGLE NA SMYCZY TRZYMANYM PRZEZ MOJEGO FACETA I KUMPLA .

Nie dali mu rady.

-Aneta oddaj go, nie dasz mu rady... - powiedział wtedy.
-ale jeśli nie ja, to kto go weźmie? będzie zawsze wracał do schroniska....

I to był przełom, 2 miesiące ciągłej pracy... zaniedbałam praktycznie wszystko, prace, przyjaciół, rodzine.
Probowaliśmy wszystko... klatkowanie, ubieranie się, radio, kongi, kule smakule, zabawki interakcyjne, feromony dopinane do kontaktu...zostawiałam mu nagrania z moim głosem.

jedyne czego nie chaialam porobwac to leków, i naszczęscie nie zastoswałam ich.

3 miesiące po adopcji, facet zaproponowal mi wyjazd w góry na 3 dni, gdy usłyszał że chce zabrać Mushu zgłupiał - MUSHU?! przeciez nas wywalą z pensjonatu, ale zaryzykowaliśmy... i to był  przełom.

Nie wył, nie niszczył, poprostu spał i czekał.
Od tamtej pory nic sie nie dzieje.Przeżyliśmy już 3 przeprowadzki i nadal jest ok  :)

Nie myśałam już o 2 psie, a tym bardziej o borderze.
Oprócz Pracy z lękiem Mushu, rozpoczeliśmy Agility -To jest jego sport, czuje się w tym jak ryba w wodzie, i dopóki ma siły nie odmówie mu treningów.

Probowaliśmy Friesbee ale Mushu nie jest za skakanie i biegnieciem za talerzem- nie pasi mu to, sztuczki typu over itp - owszem, ale bieganie za tym - feee.

Jednak nadszedł dzień w którym zobaczyłam Musli i Aravira i zapowiedziany Miot.
I zgłupiałam.

Miałam już jednego aktywnego psa - po co mi drugi ?

zadawałam sobie tylko jednego pytanie - jeśli nie teraz, to kiedy ? Mam prace, wlasne mieszkanie, czas - więc?

cdn




poniedziałek, 4 listopada 2013

Dlaczego BC ? A dlaczego nie Kundel ?

Telefony:

-Aneta, mamy bordera w schronisku..

tydzień później
- Coś borderowego jest zobacz, a może ozik ?

Miesiąc później
- O matko znowu jakiś adhdowiec.

Co dzień widzę na tablicy nowego adopciaka w typie BC.
Niestety spowodowane to jest modą:
BC w "Pierwszej Miłości"
BC w śmiesznych filmach
BC w reklamach
i coraz więcej ludzi che mieć bordera bo to są takie fajne, łatwe do ułożenia pieski.

 A kiedy mamy już tego bordera w domku, i niemamy pojęcia jak do niego podejść to nagle telefony, krzyki, border sie spala, niszczy z nudów, ma w tyłku motor - JEZUS MARIA CO ROBIĆ?!

Fakt - ja zakupiłam Tic Taca rok temu, mam świeżego borderka i dostawałam wiele negatywnych komentarzy, i wtedy sobie uświadomiłam - są ludzie którzy zawsze bedą cię obgadywać za plecami i nie pomagać bo są "za mądrzy" a w gruncie rzeczy to i tak są 15-latki ktre maja 10 godzin dziennie czasu dla swoich psów.

BC - był przemyślana decyzją w moim wypadku.
4 lata myslałam nad tą rasą.
Dokładnie od momentu kiedy poznalam Patrycje i Zoe na wystawie w Zabrzu, Zoe była wtedy jeszcze szczeniakiem, jechaliśmy tramwajem razem z Karoliną tego dnia i obydwie zakochałyśmy się w tej rasie.Patrycja opowiedziała nam o rasie, a ja jej mówiłam o Atosie i jaka energie on też ma.


Kiedy Atos umierał, a Ci ktorzy go znali wiedzą że ze względu na agresji Atosa do innych psów nigdy nie mógł biegać w Agiity, wtedy postanowalam że kupie sobie psa, kupie - nie adoptuje. Bałam się adopcji psa że znowu bedzie mieć probemy - nawet szczeniak ( Atosa mialam od szczeniaka , ale nie miał dzieciństwa wspaniałego zanim do mnie trafił) .

I tak szły pytania
-Czy Border bedzie odpowiedni ? A Może jednak Ozik, są spokojniejsze, i bardziej mi się podobały, wyraziste, duże, nie takie chudzielce jak bordery...A może nie wezme sportowego psa, może porpostu Berneńczyk ktory też mi się strasznie podobał.

Myślałam też o pudlu królewskim bo dostawałam szału od Atosa sierści zawsze.
O Owczarku staroangielskim, przez glowe przechodził mi też cavalier.
Ale zawsze miałam w głowie bordera.

W dniu w którym Mushu miał kastracje , kiedy to on wybrał mnie i przegryzł te smycze w schronisku i biegł tylko do mnie... postanowiłam do adoptować..
Moje marzenie o borderze poszło w las- dlaczego ? U rodziców nie mogłam mieć 2 psów .. ba.. 3 przecież jezcze Kora! i dwa koty...

Uratowałam jedno psie istnienie, a odmówiłam sobie Marzenia - tak sobie to tłunaczyłam przez... miesiąc.



CDN.